Przejdź do głównej zawartości

Bracia: Morze skute lodem (Szpony)

Bracia: Morze skute lodem


-Prolog-
-Rozdział 1: Mleko i słój miodu-
-Rozdział 2: Próba pnia-
-Rozdział 3: Szpony- Obecnie czytany
-Rozdział 4: Próba ognia- Już wkrótce!
.
.
.
Już niedługo więcej rozdziałów



Ta seria nie posiada okładki. Jeśli masz pomysł i talent to chętnie przyjmę pomoc, albo sam coś zrobię... kiedyś;)


Noc, ciche szczeknięcia przyciągnęły młodego wilczura do nory pod zawalonym drzewem. Od kilku długich dni jedyne co trzymał w ustach to kupka kości pokrytą piórami. Zapach krwi unosił się w powietrzu. Piski narastały za każdym ubywającym metrem. Był nie doświadczony, nigdy nie spotkał suki broniącej młodych. i to był jego błąd. Kiedy tylko wsadził łeb w szczelinie przywitała go rozwścieczona matka. Pierwszy jej atak był tak niespodziewany, że trzylatek nawet nie zorientował się co mu zrobiła, dopiero drugi cios zbudził go z szoku. Rozorany pysk i ucho w strzępach bolały niemiłosiernie. Szczeniaki zaczęły mocniej zawodzić kiedy wilczyca wypadła z jamy na sztywnych nogach obnażając kły. Była śnieżnobiała, o bujnej, chodź brudnej sierści, spod której widać było żebra. Młodziak zjeżył się warcząc groźnie. W pierwszej chwili chciał się rzucić na istotę, która go zaatakował, jednak wewnętrzny protest jego przodków podpowiadał mu, że nie może tego zrobić. Tą chwilę rozdarcia trzylatka wykorzystała wilczyca skacząc mu do gardła. Tym razem jednak on był na to przygotowany. Tuż przed jej atakiem uskoczył w bok, a zęby suki kłapnęły z metalicznym szczęknięciem. Jednak nie speszyło to białowłosej, nie czekając zaatakowała ponownie. W tym momencie szczęście młodzika się zakończyło. Szczęki wilczycy zacisnęły się na szyi samca niczym imadło. Trzylatek zaczął się panicznie miotać, białowłosa jednak nie puszczała go zaciskając się jeszcze mocniej. Szkarłatny, życiodajny płyn zaczynał wypełniać pysk matki podjudzając ją bardziej. Młodziakowi zaczęło ciemnieć w oczach. Jego próby wyrwania się były coraz słabsze. Jednak nie wszystko było dla niego stracone. kątem oka zauważył młodego niedźwiadka nadbiegającego do nich. Szybko wydedukował, że jeżeli tu jest młode to zaraz pojawi się jego matka, a to dla nikogo nie byłoby dobre. Ten widok obudził w nim nową siłę. Jednym szarpnięciem wyrwał się ze szczęk białowłosej, po czym puścił się pędem w gęstwinę.
-_-
- Że kim chcesz nas zrobić?- Powtórzył to głupie pytanie Harald. Całą trójką siedzieli przy kominku w chacie leśnika. Slagor siedział w skrzypiącym fotelu popijając rozgrzewający browar. Dwaj młodzieńcy musieli się zadowolić "jedynie" ziołowym naparem pitym na podłodze. Starzec jedynie westchnął znużony odpowiadaniem ciągle na to samo pytanie.
- Kimś lepszym. Już mówiłem wam dlaczego, jesteście bardzo utalentowani. Przez trzy lata nie mogłem was złapać, a swoją drogą wpadliście jak małe dzieci.- Harald nadal patrzył na niego bezrozumnym wzrokiem. Dla Slagora to było zbyt wiele. Spojrzał na Aralda szukając u niego ostoi dla swoich zszarpanych nerwów, jednak chłopak zatracił się jakby w inny świat. Jego skupiony wzrok śledził śliski taniec ognia, który wypełniał pomieszczenie  zbawiennym ciepłem. Widać myślał o czymś wyjątkowo intensywnie. Nikt mu nie przerywał, wręcz przeciwnie inni rozmówcy także wpadli w swoisty letarg.
- kłamiesz...- stwierdził zimno uziemiając myśli.- Jesteśmy bandytami, musisz nas zamknąć.- wstał i podszedł do Slagora. Każdy jego krok odbijał się niczym grom o ściany chatki.- Mydlisz nam oczy, bo ci nas szkoda.- Cedził przez zęby.
- Być może, albo coś w was widzę.- Mówił spokojnie leśnik wstając- Lecz, jesteś w moim domu, na mojej łasce, więc dobrze się zastanów, czy chcesz mi się stawiać!- Odpowiedział mu powoli i zimno. Mężczyźni prowadzili bezdźwięczną wojnę spojrzeń, żaden nie chciał ustąpić. Ich spór zakończył dopiero Harald, kiedy mocno chwytając brata za ramię odciągnął go do tyłu.
- Ari, nie pogarszaj tego...
-_-
Cisza... wszędzie, wokoło. Astrid  wpatrywała się w świeczkę jedząc spóźnioną kolację. Kilkadziesiąt minut temu zamknęła wraz z ojcem ich przybytek. Wieści o losie tych dwóch idiotów, który... rozniosły się dość szybko. Nawet chciała ich kiedyś trochę bliżej poznać, ale skoro z zimną krwią okradali okoliczny las z dziesiątek najdorodniejszych jeleni, setek zajęcy i królików oraz wielu innych zwierząt, które żywe bądź martwe sprzedawali na czarnym rynku... Dziewczyna uśmiechnęła się do swojej myśli. Taa, na pewno tylko we dwójkę daliby radę osiągnąć takie wyniki, na zostawiając nawet śladu, albo nie wygadując czegoś komukolwiek w miasteczku. Chociaż tak, czy tak zdziwiła się że Harald nie zdradził czegoś chociażby, któremuś ze swoich znajomych. Cóż, nie jej oceniać. As przeżuwając jeszcze ostatni kawałek lekko czerstwego podpłomyka z resztką gulaszu zaczęła przygotowywać się do snu.
Noc dłużyła się niemiłosiernie. Dziewczyna przewracała się z boku na bok. Czemu nie może zasnąć? Coś jest nie tak... Pomimo olbrzymiego zmęczenia nie potrafiła zmrużyć oka. Znużona odwróciła się w stronę zasłoniętego okna, promienie bladego światła księżyca wpadały do ciemnego pomieszczenia. Minęła dłuższa chwila kiedy oświeciło ją co nie daje jej spać. Z początku sama nie mogła sobie uwierzyć, jednak nie potrafiła przeciwstawić się tej myśli.

 ~Oni nie są tacy jak inni chłopcy...~



Komentarze