Przejdź do głównej zawartości

Mój mały płomyczek: one-shot


Ciepły blask poranka omiótł śpiące miasto. W jednym z wieżowcu jednakże od dawna paliło się już światło. Młody mężczyzna o bladej niczym papier skórze obudził się właśnie na balkonie, po chwili odpalił mentolowego papierosa dla relaksu. Już z daleka było widać że nadal nie kontaktuje do końca. Nie potrzebował zapalniczki, czy zapałek. Sam był chodzącą pochodnią. Już kiedy był dzieckiem odkrył że potrafi kontrolować ogień. Potrafi go tworzyć z niczego... no prawie z niczego. Za każdym razem kiedy na jego ciele pojawia się płomień on czegoś zapomina. Gdzie zostawiłem klucze? Która jest godzina? Najczęściej takie wspomnienia uciekają z jego głowy. Inną przypadłością, która nękała chłopaka, był chłód. Jego skóra była niczym sopel lodu. Nic na to nie działało: koce, ciepła woda, kompresy. Dosłownie nic nie ogrzewało jego ciała, jednakże plus był taki że jeszcze nigdy się nie przeziębił. Gryzący smak tytoniowego dymu wypełnił jego usta. Palił już od kilku lat, prawdopodobnie dawno się od nich uzależnił, jednak nie bał się chorób, on i tak nic nie czuje. Zatopiony w myślach zerknął przez ramię. Omiótł powoli wzrokiem wnętrze swojej kawalerki, do której wdzierały się pierwsze promienie letniego słońca. Nagle zauważył obcą kobietę, leżała w jego średniej wielkości łóżku przykryta jedynie cienkim kocem. Jej nagie łydki lekko kusiły wzrok albo i nawet rączki mężczyzny. Tylko... jak ona ma na imię? Chłopaka ogarnęło lekkie przerażenie Czyżbym właśnie wypalił jej wspomnienie? Co ja wczoraj robiłem? Coś było nie tak. O boże, o boże, o boże! Czy ja ją zabiłem?! Czego jeszcze zapomniałem?! Jak  ja się nazywam?! G-Gabriel? T-tak, jestem Gabriel. Dobrze, dobrze, co dalej? Niedopałek papierosa wyrzucił przez balkon i na drżących nogach podszedł do krzesła intensywnie myśląc co teraz zrobić. Cały czas przyglądał się tylko i wyłącznie jej zgrabnym nogom. W końcu zebrał się w sobie i podszedł do łóżka, mocno złapał za koc i... nawet nie zauważył jak znalazł się pod piękną dziewczyną. Była smukłą blondynką, wcześniej wydawało mu się że nie ma ona ubrań, jednak teraz miała na sobie, szeroką, lecz sięgającą do pępka koszulkę na ramionach oraz cieniuteńkie leginsy koloru skóry. Co do bielizny nie był pewien, ale to nie jego sprawka... chyba
- Siemka płomyczku, jak ci się podobała nocka?- Szepnęła mu do ucha. Głos kobiety był lekki, i przyjemny, niczym zefirek w upalne dni. Gabriela zamurowało. Przez chwilę nie wiedział co powiedzieć. Dopiero kiedy blondyna dała mu buziaka w policzek i wstała sama wychodząc na balon. Mężczyzna podniósł się na łokciach i zapytał lekko dukając.
- Ki-kim jesteś?- Gabriel usiadł ostrożnie obserwując nieznajomą, która opierała się właśnie o framugę patrząc się na niego swoimi niebieskimi oczami.
- Jak to kim?!- roześmiała się- przecież sam podbiłeś do mnie wczoraj, w barze. I powiem ci jedno. Mimo że masz skorupę zimną jak lód to gorący z ciebie chłopak- puściła mu oczko po czym odwróciła się znowu chichocząc.
Gabriel wstał przymykając lekko oczy z ciekawości. Cicho zbliżył się do niej wciąż bacznie ją obserwując. Była naprawdę piękna, jej długie włosy lekko powiewały na wietrze. W końcu oparł się plecami o barierkę i powiedział udając wyluzowanego.
- Czyli chcesz powiedzieć że zaciągnąłem cię do łóżka?- spojrzała na niego unosząc lekko jedną brew. Sama odwróciła się tak jak on.
- Tak szczerze to ja ciebie zaciągnęłam, do tego mieszkania żebyś nie spalił całego miasta.- przez chwilę zamilkła zbierając myśli- chociaż... może po części masz rację, tej nocy tak mnie rozgrzałeś że aż mi się mokro zrobiło.- Zakończyła starając się być poważna, jednak na niewiele zdały się jej starania, ponieważ po chwili wybuchła ponownie śmiechem.- Ty serio nic nie pamiętasz, z tej nocy prawda?- Gabrielowi zapaliła się w głowie czerwona lampka.
- Czy... Mam wrażenie że wiesz o mnie coś czego nie chciałem ci mówić.- powiedział zimno.
- Uuu widzę że mamy tu bad ass'a na horyzoncie.- Zakpiła z niego- Kolego wczoraj przedmuchałam cię na wszystkie sposoby, więc nie udawaj strasznego.- Mężczyzna chciał się wtrącić, lecz dziewczyna mu nie pozwoliła- Posłuchaj mnie płomyczku. Wczoraj schlałeś się w sztok, podbiłeś do mnie w barze, a ja powiedziałam ci że masz spier***ać. Wpieniłeś się, łeb ci się zapalił, zacząłeś się miotać drąc japę niemiłosiernie. Gdybym cię nie zatrzymała to zabiłbyś barmana i spalił cały jego przybytek, a dość lubię tamto miejsce. Po tym jak wreszcie udało mi się ci zamknąć ryj, chciałam cię zabrać do siebie, ale zacząłeś znowu się rzucać.- tłumaczyła mu skrupulatnie. Gabriel jednak nie wytrzymał podporządkowywania się tej kobiecie, więc gwałtownie rzucił się na nią przyszpilając nieznajomą do podłogi ściskając jej szyję.
- Skoro tak odważnie mówisz że "zamknęłaś mi ryj"- szeptał jej do ucha lodowatym , jak jego skóra głosem- to jestem ciekaw jak przekonasz mnie do nie wypalenia ci krtani.- jego ręce zaczęły powoli płonąć, z początku wręcz nieśmiało, jednak po chwili zaczął być niebezpieczny. Pomimo że każda normalna osoba w sytuacji kobiety zaczęłaby panikować, jednak ona jedynie uśmiechnęła się drwiąco. W jednej chwili Gabriel poczuł gwałtowny podmuch wiatru uderzający w jego klatkę piersiową, które podrzuciło go pod sam sufit. Kiedy obudził się po chwili za ziemi zobaczył przy twarzy małą kałużę krwi. Nim zdążył cokolwiek zrobić kolejny "cios" rzucił nim o ścianę, a potem znów o podłogę. Gabriel leżał potłuczony, jucha leciała mu z, jego zdaniem, połamany nos i wybity palec, na którego spadł. Nieznajoma usiadła na nim okrakiem.
- Już masz dosyć? Wczoraj trochę lepiej ci poszło.- zaśmiała mu się w twarz. Gabriel leżał wstrząśnięty.
- C-co?... Jak?! Cz-czy ty? Ale...- Zaczął się jąkać próbując skleić jakieś w miarę sensowne zdanie, co było dość problematyczne na kacu oraz pod tak wielką falą bólu. Kim ty do wszystkich diabłów jesteś?!
- Ech... Zacznijmy od początku. Jestem Akiri. Poznaliśmy się wczoraj w barze, co się tam stało już wiesz. Mam dwadzieścia lat i w wolnych chwilach spuszczam wpierdol takim żywiołkom jak my.- Mina Gabriela mówiła jedno, konkretny błąd systemu.- Nie no, żartowałam. Jestem ekspedientkom w "Ropuszce". Wiesz, szczerze nie wiem czego się tak dziwisz.
- Jak to czego się dziwię? Przez lata myślałem że tylko ja mam... to coś- powiedział zapalając swoje dłonie, które szybko zgasił mrucząc coś pod nosem.
- Słucham?
- Nie nic, nie twoja sprawa.- burknął starając się wyglądać jak gdyby nic się nie stało.
- Oj kochaniutki, od momentu kiedy leżąc z tobą w łóżku o mało nie przegrzałam się od ogieńków radośnie tańczących po twoim ciele to stało się moją sprawą.- powiedziała, swoją drogą drogą dedukcji doszedł do tego jak znalazł się na balkonie.
- Nooo okej... Zawsze jak "bawię się" ogniem coś mi wyparowuje z głowy. O tak, PUF- mówiąc pokazywał rękoma inscenizację wybuchu. Akiri uważanie go słuchała.- ale mi i mojemu złamanemu nosowi wydaje się że ty chyba coś o tym wiesz i to z autopsji.
- Nie.- powiedziała swoim śpiewnym tonem - Nie znam tego. Może zabrzmi to śmiesznie, ale zapomniałam że zawsze zapominam, tobie też radzę to zrobić, puki pamiętasz jak się żyje.- Trochę go ta odpowiedź zdziwiła i fakt, wydawała się głupia, a nawet śmieszna, ale z drugiej strony nigdy nie myślał w ten sposób. Oboje zaczęli dalej rozmawiać, chociaż na początku szło im jak krew z... rozciętego palca, bo ona wiedziała o nim dość sporo, nieźle się rozgadał po pijaku, a on wiedział o niej tylko tyle że ma na imię Akiri i kiedy mówiła że przedmuchała go na wszystkie sposoby to bynajmniej nie chodziło jej o "Tere Fere" tylko o to że aby się trochę schłodzić zaczęła "wietrzyć" pokój. Wyglądało to tak że wokoło zaczęły krążyć drobne trąby powietrzne. To że zrobiło się jej przy nim mokro to też wynik tego że Gabriel zapomniał (cóż za ironia) się zgasić przez co dosłownie wymazał z pamięci dziewięćdziesiąt procent poprzedniego dnia. Po kilku minutach rozmowy musieli wejść do środka, gdyż ból w złamanym nosie nasilił się do niebotycznych rozmiarów. W łazience Akiri pomogła mu nastawić mały palec, po czym postarała się zadbać o jego nos. Okazało się że także był wybity. Dziewczyna była troskliwa, bardzo uważała na niego, mimo że chwilę wcześniej dama mu to wszystko zrobiła. Teraz bardzo dokładnie jej się przyjrzał. Dopiero teraz zobaczył że spod jej blond włosów prześwitują śnieżnobiałe pasemka. Na szarej koszulce miała napisany krótki wierszyk "Na górze róże, na dole konopie, zlituj się i nie pier**l chłopie". Jej nagi brzuch był ładny, widać było że ćwiczy, gdyż spod skóry wybijały się zarysy mięśni. Na dolnej połowie ciała poza leginsami nosiła też szorty ładnie podkreślające jej wdzięki. Na stopach miała podniszczone, niebieskie trampki spod, których widać było białe skarpetki sięgające do kostek.
- Uwaga, będzie boleć- powiedziała ze współczuciem. Oczy Gabriela zaszkliły się od łez kiedy ta z chrzęstem nastawiła mu nos.
- Oż kur...- westchnął. Przetarł oczy, palec nadal go trochę bolał, ale już mniej. Z lekkim uśmiechem. Chwilę milczeli wpatrując się w siebie nawzajem, w końcu Gabriel wstał i powiedział- Chcesz może herbatę?- Akiri kiwnęła głową i poszła za nim. Chłopak wyciągnął dwie szklanki, po czym wstawił wodę.- Wiesz co, dręczy mnie pewna sprawa.- powiedział wyłączając wodę, którą zalał torebki suszonych liści
- Jaka?- zapytała się biorąc w dłonie kubek z kotem o białej sierści. Gabriel w tym czasie usiadł na blacie kuchennym.
- Skoro nie tylko ja jestem taki to może poza nami są jeszcze inni.- Akiri westchnęła tylko smutno, popiła trochę i dosiadła się do niego. Spojrzał w jej piękne oczy.
- Jesteśmy jedyni... jeszcze jakiś czas temu znałam jednego gościa, który łapał wspólny język z roślinami, ale któregoś dnia wracał z klubu i przypadkowo wpadł w jakiegoś gościa z mafii.- Samotna łza pojawiła się na jej policzku.- Nawet nie zdążył zareagować kiedy miał już cały magazynek w brzuchu.- Dziewczyna przetarła wnętrzem dłoni łzę z policzka i ciągnęła smutnym, drżącym głosem- Na szczęście to dawne czasy.- Uśmiechnęła się smutno. Gabriel niewiele myśląc odłożył kubek i objął dziewczynę przytulając ją do siebie. Na początku była trochę zdziwiona, ale po chwili także odłożyła kubek wtulając się w jego nagą, lodowatą pierś. Dostała gęsiej skórki na rękach co nie uszło jego uwadze. Do jego głowy wpadła szalona myśl. Opróżnił głowę z wszelkich spraw po czym pozwolił swoim płomieniom płonąć swobodnie w bezpiecznej odległości od dziewczyny. Mężczyzna poczuł jej łzy za piersi i mocniej ją przytulił, szepcząc jej że wszystko już będzie dobrze. Musiała bardzo kochać tamtego gościa, skoro samo wspomnienie o jego śmierci sprawia jej tak wielki ból. Siedzieli wtuleni w siebie dużo czasu. W końcu się uspokoiła, uśmiechnęła się do Gabriela, wytarła dłonią swoje łzy z jego piersi zatrzymując jednak na nim dłoń na chwilę. Zaczerwieniła się słodko.- Dź-dzięki, chyba potrzebowałam tego.- powiedziała spuszczając głowę. Chłopak wziął głęboki wdech i powoli wypuszczając powietrze pogasił swoje płomienie. Po chwili milczenia odpowiedział jej z uśmiechem.
- To ja dziękuję, twoja rada miała sens. Zapomniałem zapomnieć.- Oczy dziewczyny zabłysnęły nowym światełkiem
- Heh, nie ma za co, w końcu od tego są przyjaciele. Raz spuszczą wpieprz, a raz pomogą nie zapomnieć- puściła do niego oczko po czym oboje zaczęli się śmiać. Wypili razem herbatę, po czym Akiri musiała iść do pracy. Zostawiła mu swój numer telefonu, po czym Gabriel odprowadził ją do drzwi.
- Zadzwoń za jakiś czas- powiedziała po czym dała mu szybki całus w policzek. moment później rozpłynęła się w mgłę, która po jakimś czasie także zniknęła. Gabriel uśmiechnął się lekko po czym zamknął za sobą drzwi.
Dni mijały Akiri i Gabriel zbliżali się do siebie, jednak nadal zostali przyjaciółmi. Żyli razem, mieszkali u niego, Akiri znalazła lepszą pracę.
Autor grafiki: Martwa

Komentarze